piątek, 20 czerwca 2014

Okruch pierwszy. Oczy

Czy... czy wy też znacie takie osoby, od których... od patrzenia w ich oczy aż was boli? Taki cielesny, całkowicie fizyczny ból, kompletnie niezwiązany ze wspomnieniami czy tą osobą, ponieważ znacie tę osobę jedynie z widzenia i wspólnych znajomych?
Początkowo jedynym, co odczuwałam w związku z jego oczami, był zachwyt. Ma piękne oczy. Takie głębokie, brązowe, przenikliwe, wrażliwe. I ta urocza iskierka, gdy się uśmiechał... Za każdym razem byłam wniebowzięta, ale to takie rzadkie... Zazwyczaj jest milczący i poważny. Znam go prawie półtora roku, nigdy nie słyszałam jego głosu. Och, ale zbaczam z tematu. Oczy.
Potem pojawił się... niepokój. Ta jego obojętność, ten chłód, przeszkadzały mi, ale nadal byłam zakochana w jego oczach i gdy tylko mogłam, wpatrywałam się. Na Mikołajki moja klasa wybrała się na jakąś lekcję o efektach specjalnych w filmach, a następnie obejrzeliśmy "Życie Pi". Film zachwycający, ale... ON tam był. Inny rocznik, inna szkoła-ale tam był. I cały seans na niego zerkałam. A on mnie olewał.
Teraz to boli. Nie mam najmniejszego pojęcia czemu, ale zawsze gdy spojrzę w jego oczy, aż mnie skręca z bólu, serce bije coraz szybciej, a ja mam ochotę uciekać.

1 komentarz:

  1. Po prostu paranoja ^^
    Nie, nigdy tak nie miałam, chociaż ludzie mówią mi często, że przy pierwszych spotkaniach ze mną bali się na mnie patrzeć - obawiali się, że coś ich opęta. Hm. O.o

    OdpowiedzUsuń